Młody dynamiczny zespół. Nowoczesna metoda nauczania. Indywidualny tok szkolenia.
I
Po przeczytaniu takiej zachęty, niezwłocznie udałem się do tej szkółki, gnany ciekawością, jak
oni uczą jazdy na rowerze. Zaszedłem i podglądam: "Ten pedał, który jest na górze, naciskasz w
dół. Teraz unosi się ten, który jest po drugiej stronie, więc teraz, tego naciskasz w dół. Robisz to
naprzemiennie. Zobacz - ja pedałuję naprzemiennie i jeżdżę, więc gdy ty się nauczysz
pedałować naprzemiennie, też będziesz potrafił jeździć. Teraz następują próby. Kursant chwieje
się, gubi, podpiera, nauczyciel go podtrzymuje, aż w końcu, po długim czasie, zaczyna jeździć i
jest święcie przekonany, że jeździ, ponieważ nauczył się pedałować naprzemiennie. Tak,
również, wygląda "to coś", co wszyscy nazywają "nauką pływania”.
II
Żył sobie mały, szary wróbelek. Nic nie było by w tym dziwnego, gdyby nie to, że ten wróbelek
zapałał nieodpartą namiętnością do kobyły. Codziennie przylatywał, szeptał jej coś do uszka, a
ona tylko kręciła głową. Pewnego razu zapytał: kobyłko – a dasz mi, jak nazbieram ci worek
owsa? Kobyła uśmiechnęła się przymilnie i rzekła – ja, ja gut. Wróbel dziarsko zabrał się do
pracy i po dwóch tygodniach, nazbierał cały worek owsa i dostał to, o czym marzył. Gdy kobyła
się dobrze najadła, stęknęła sobie i usiadła. Wówczas wróbel wyskoczył – a widzisz, a poznaj
starego jebakę! W takiej samej sytuacji znajdują się wszyscy, którzy myślą, że kiedykolwiek
nauczyli kogokolwiek pływać. Po prostu, popławili, w sposób mniej lub bardziej głupi, kursantów
a ci, siłą rzeczy, coś tam się poprawili. Teraz, ci niby- nauczyciele-wróble są święcie przekonani,
że to oni sprawili.
III
Gdy kupiłem sobie komputer, zacząłem uczyć się angielskiego (pewne przygotowanie miałem z
młodych lat). Nawciskałem siedem programów, ale wybrałem jeden, bo był obszerny i miał dużo
obrazków. W niedługim czasie, wiedziałem jak nazywa się zderzak samochodu, lusterko boczne,
podwozie, później – pardwa, łasica, kozica górska. Gdy doszedłem do wiązań narciarskich, coś
mnie tknęło – przecież to jest kompletne idioctwo. Ja nie wiem, w którym miejscu jest „on”, at, of,
off a ci mi każą zakuwać, jak się nazywają wiązania narciarskie. Dowiedziałem się i uznałem za
słuszne, że języka obcego należy uczyć się od rdzenia tzn. najpierw, najczęściej używane
wyrażenia i zwroty, a następnie, zataczać coraz większe koła. Podobnie jest z nauką pływania.
Rdzeniem jest wypracowanie mechanizmów obronnych, czyli przystosowanie zmysłów do
działania W obcym środowisku (nie NA) i właściwy oddech.
Ten amerykański instruktor z powyższego filmu też nie będzie uczył oddechu. On, po pokazie,
weźmie kursanta do wody i będzie kazał mu pływać. Kursantowi długo będzie się kićkało -
"a cha, teraz oddech, nie, nie - teraz ruch" - i tak przez długi czas, a licznik będzie bił. Co na to
mówi Leszek Małkowski, który wie jak nabywa się umiejętności złożone i co to jest symulacja.
Chcesz się nauczyć pływać - poćwicz oddech. Najpierw, w domu, na spacerze etc. kilka tysięcy
razy, popowstrzymuj sobie oddech w różnych stadiach wdechu i wydechu, żeby uzyskać czucie
mięśnia, który bierze w tym udział. Następnie, mając wypełnione płuca (nie do pełna, nie do
bólu), stosując częściowy wydech, wykonuj sobie różne, normalne codzienne czynności. Gdy już
ten oddech stanie się czymś normalnym i przyjdzie Ci wykonać jakiekolwiek ruchy pływackie, to
będziesz mógł skoncentrować się tylko na nich i nie musisz nikomu za to płacić. Oczywiście,
najpierw trzeba zmysły przygotować do działania w obcym środowisku. Każdy rodzic, który
nigdy w życiu nie umiał pływać, może nauczyć pływania swoje dziecko, również
niepełnosprawne, zupełnie za darmo.
IV
Pewien Koreańczyk uczył się języka angielskiego. Nauczył się tysiące słów i zwrotów, zaliczył
kilka egzaminów, więc jak jechał do USA, to jechał na pewniaka, a tam - szok - on ni w ząb nie
rozumie co ci ludzie mówią. Tak samo jest z nauką pływania. Ludzie nie są przygotowywani na
spotkanie z realnym obcym środowiskiem.
W lecie, jak każdego roku, straci życie pięćset osób.
W lecie, jak każdego roku, straci życie pięćset osób.
„Piękna pani z telewizji”, z udanie smutną miną, będzie o tym informowała niemal każdego dnia,
mądrzy panowie będą rozważać czy zabraniać kąpieli, czy zwiększać kary, czy może ogrodzić
wszelkie kamionki, glinianki, stawy i postawić rosłych mężczyzn w uniformach z owczarkami
przy nodze, bo przecież - „ludzie, ludzie się liczą”. Wielokrotnie padnie idiotyczne zdanie - „umiał
pływać a się utopił”. To tak, jakby można się było oduczyć chodzić albo jeździć na rowerze i
nikomu nie wpadnie do głowy, że należy rozpocząć rzeczywistą naukę pływania.
Rzeczywista nauka pływania rozpocznie się z chwilą, kiedy ludzie zaczną być przygotowywani do działania w obcym środowisku od samego początku. Do tego trzeba mieć wiedzę - jak się nabywa umiejętności złożone, jakie zadanie spełnia symulacja i jakimi metodami człowiek przygotowuje się do działania w obcym środowisku. Żadnego z tych punktów nie znają oszuści - tzw. "nauczyciele pływania".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz